wtorek, 10 listopada 2015

2.4. Partnerzy w pracy

W młodziutkim państwie: Japonii na polu stała Horo: Wiktoria. Dziewczyna z wysokimi ambicjami, dążyła do zostania cesarzową, a co za tym idzie potrzebny jest jej pałac. Bardzo dobrze się składa, że Papież to jej dobry znajomy i wysyła kapłana na misję! Już ona się postara, żeby miał zajęcie.

Maciej przyjechał do Japonii. W zasadzie to przyszedł pieszo, bo konia nie chciał na nieznany ląd brać. Przywitała go goła połać terenu i wychodząca z jaskini Wiktoria. Jak tylko go zobaczyła to podbiegła z siekierą chcąc ścinać drzewo.
-Cześć Maciej! No na razie nic tu nie ma ale pomożesz mi. Najpierw wybudujemy dla mnie taki wielki pałac! A potem...
Maciej już wyłączył słuchanie przerażony co go tu czeka. Rozejrzał się jeszcze raz i stwierdził, że nie ma gdzie się rozłożyć. Przerwał przyszłej cesarzowej monolog.
-A gdzie mam mieszkać?
-A rozłóż się gdzieś, praca czeka.
-A gdzie jest kościół w którym mam pracować?
-Nie ma, trzeba zbudować.
Kapłan chwycił się za głowę.
-Zapraszasz mnie do państwa, które jeszcze nie istnieje?
-No tak. Jesteś kapłanem. Do twojego obowiązku należy pomagać w swojej parafii. A to jest twoja parafia.
Cóż miał biedny Maciej zrobić? Jedynie usiąść na pniu drzewa i myśleć jaki by tu kościół postawić. Jedyne co go cieszyło w tej sytuacji to to, że nie wziął Gierka. Biedny by się tu tylko męczył...

W Bagoto po pożegnaniu Macieja wzięto się za wykańczanie wielkiego obiektu sportowego. Pomagał konkretnie Kuba ale i on musiał uciekać do Rzymu w sprawach urzędowych. Zuzka chciała wypróbować arenę 1vs1 z przeszkodami jednak... była sama. Ćwiczyła więc cięcia na lianach. Nagle się zorientowała, że nie oświetliła dostatecznie korytarzy. Dobrze się składa, będzie mogła poćwiczyć na potworach. Z korytarza wyskoczył pająk. Raz, dwa i po nim. Kolejny pająk, szkielet... i zombie. Zuza nie wiedziała co ma robić. Niby to nie jest Nikodem ale... jednak to jest jego znajomy. Postanowiła zaryzykować. Rzuciła miecz i podniosła ręce do góry w geście pokojowego nastawienia. Zombie nagle wypadł z letargu i spojrzał przytomnie na dziewczynę.
-Chcesz umrzeć?
-Zaryzykować.
Spojrzał na nią jak na świra.
-Tobie życie niemiłe?
-Bardziej mili są dla mnie nieżywi, żywi też ujdą.
Zombie jakby myślał chwilę. Potem doznał olśnienia.
-Ach! To ty jesteś dziewczyną Nikodema! Wiele o Tobie słyszeliśmy, naprawdę. Już wiem dlaczego. Często tak ryzykujesz życiem?
-Tylko gdy nie ma nikogo do pomocy.
Nieznajomy się zaśmiał.
-Widzę, że nie masz z kim trenować. Sama to zbudowałaś?
-Tak i tak.
-Niezłe. Masz może dwa drewniane miecze? Powojowalibyśmy trochę?
Zuza poszła na górę obiektu i ze skrzyni wyjęła dwa nowe drewniane miecze. Zombie wziął do ręki, pomachał nim w lewo i prawo.
-Zapomniałem się przedstawić! Moje imię to Albert. Miło mi Cię poznać.
-Moje imię już chyba znasz... Zuza.
-En garde w takim razie!
I zaczęła się wyrównana walka. Z początku prowadziła Zuza na swojej połowie areny jednak kiedy Albert zdobył przewagę spowodował upadek przeciwniczki do wody. Ta jednak się podniosła i próbowała mu wybić miecz z ręki jednak zombie przewidział ruch. Nie dał sobie odebrać miecza ale tym razem to on wszedł do wody. Zuza próbowała się bronić taplając się w mokrym piachu, a kiedy Albert się wygrzebał wykorzystał to i wytrącił jej miecz z ręki zadając pchnięcie w zbroję i osuwając dziewczynę na ziemię. W tym momencie zastał ich wchodzący na trybunę Nikodem. Jak tylko zobaczył, że jego dziewczyna leży na ziemi a przed nią uzbrojony napastnik od razu się nań rzucił z krzykiem. Przestraszona nagłym zwrotem akcji Zuza podbiegła do Nikodema i próbowała go odciągnąć od Alberta. Kiedy rozdzieliła obu chciała wyjaśnić sytuację jednak pierwszy do głosu doszedł Nikodem.
-Co on Ci zrobił?!
-Nic, trenowałam jedynie walkę...
-Z obcym? W dodatku zombie? Uzbrojonym?!

Wytłumaczyła mu całą historię. Albert stał cicho z boku. Nikodem z początku trochę wściekły jak tylko dowiedział się co się tak naprawdę działo przytulił do siebie mocno Zuzę. Do Alberta się nie obrócił. Ten jedynie odparł, że musi iść i czmychnął w ciemny tunel. Nikodem wziął kilof i radośnie zaczął robić dekoracje w ścianach wraz z Zuzą.

niedziela, 1 listopada 2015

2.3. Polityczne zawody

W Tesserze od samego rana było widać ruch. Konie stały w stanowiskach do czyszczenia pielęgnowane na zawody. Zuza skończyła się przygotowywać jako przedostatnia.
-Dalej Julia! Spóźnimy się!
-Już! Ostatni koreczek i możemy jechać.
Czesanie długiej grzywy Daisy zawsze dziewczynie zajmowało dużo czasu i trzeba było ją popędzać. Wyszykowane na galowo konie już pukały w ściany stanowisk zniecierpliwione. Siodłają i w drogę!

Na miejscu zawodów: w stajni Leoniusa w Billund już od dawna stał parkur i była przygotowana powierzchnia na rozgrzewkę. Przyjechał już z Rzymu Krzysztof na Princessie, w oddali widać było już zawodników z Bagoto. Gabi dosiadając swojego konia kończyła rozgrzewkę. Nigdzie nie było widać jednak Nikodema. Klaudia pierwsza zauważyła przeszkody treningowe i cały zastęp podjechał żeby poskakać. Trochę zasmucona nieobecnością ukochanego Zuza na arabskim ogierze Pardon nie radziła sobie zbyt dobrze. Natomiast Kuba i Maciej byli w swoich życiowych formach. La Bomba oraz Gierek każdy skok wykonywali jak najlepiej i wyraźnie były nakręcone na zawody. Jedzie pierwszy zawodnik: Julia na Daisy. I ruszyły galopem od razu na pierwszą przeszkodę. Cały przejazd był w szybkim tempie, trochę zawahań było, jednak wynik bardzo ładny. Po tym przejeździe pojawił się Nikodem... konno! Galopował na zielonkawym koniu w czarne łaty z czarną grzywą. Jak koń zombie. Zuza ekspresowo poznała znajome rysy.
-Nikodem! Czy to jest... Cyklon?
Zombie się zaśmiał.
-Poznałaś. Oczywiście, że to on. Znalazłem go, konie co się zamieniają w zombie są niezwykle rzadkie. Cyklon miał wiele szczęścia, że może z nami jeszcze przebywać.
Zuza zsiadła z konia i podeszła do Cyklona. Ten ją poznał i położył jej łeb na ramieniu. Pardon również się ucieszył z tego, że jeden z jego kolegów jest tu z nim chociaż z początku się bał podejść. Dziewczyna przytuliła jeszcze Nikodema kiedy nadeszła jej kolej. Wsiadła, wymieniła z zombiem spojrzenia i wjechała śmiało na parkur.
-Przed państwem Zuzix na ogierze Pardon!
Oklaski zawodników z Bagoto dodały jej otuchy i przejazd wyszedł o wiele lepiej niż można by było przypuszczać. Jednak wpadły 4 punkty karne za strącenie drąga z powodu zbyt szybkiego wyskoku. Kolejna była Klaudia, której poszło świetnie. Wszyscy zawodnicy otrzymali dobre noty, pozwolono nawet Nikodemowi i Cyklonowi na przejazd. Im już poszło gorzej, ale czego wymagać od amatora? Pierwsze miejsce zdobyła Gabi, która na Aresie jechała tak szybko i dokładnie że to zaowocowało sukcesem. Drugie miejsce zdobyła Klaudia, trzecie Maciej. Zuza dojechała jako ostatnia, ale była szczęśliwa wystarczająco, że Cyklon wrócił. Po odebraniu nagród i rundzie honorowej ekipa bagocka wróciła do siebie uradowana z sukcesu.

Zorganizowane zostało ognisko, na którym również został Krzysztof. Po zaśpiewaniu kilku piosenek zaczęła się rozmowa.
-Zuzka, a Ty byś nie chciała może zacząć rozmów z Unią? Takich pokojowych?
Dziewczyna zdjęła z ognia kij z kiełbaską.
-A coś się taki pokojowy zrobił? Z tego co wiem jako Papież nie powinieneś tolerować heretyków.
-Łapiesz mnie za słówka sprzed roku.
-Bo wywołały niezłą wojnę.
Chwila milczenia wywołana nabijaniem na kij kolejnej kiełbasy.
-Mogłabyś zagadać do Montixa. Słyszałem, że nadal coś do Ciebie czuje. No i rok temu przy podpisywaniu pokoju...
Nikodem wstał, Zuza jednak położyła mu rękę na ramieniu i delikatnie sprowadziła na ławkę ponownie.
-Czy Ty mi coś sugerujesz? Nie zapędzasz się przypadkiem?
-Absolutnie. Poza tym jakbyście wzięli ślub to by było z korzyścią dla nas wszystkich!
Ciężko było powstrzymać zombiego od wstania. Musiał jednak wstać po to, by iść na bok ochłonąć. Klaudia zabrała głos.
-Słuchaj Zuza, może to nie jest taki zły pomysł? Takiego sojuszu nie da się zerwać. Pomyśl o tym, jesteś cesarzem i konsulem. Rozumiem twój romantyzm ale czasem trzeba się poświęcić dla państwa.
Rudowłosa spuściła wzrok.
-Ale Unia zawsze znajdzie sposób, żeby zerwać umowę. A ja nie chcę brać ślubu z kimś, kto mnie tak mocno zranił.
Krzysztof parsknął śmiechem.
-A ciekawe kto uciekł z pola walki i Cię wydał Underlayowi?
Zuza podniosła na niego groźny wzrok.
-A ciekawe kto stanął po stronie wroga?
-Polityka.
Wrócił Nikodem i wszyscy zamilkli. Każdy upiekł do końca to co chciał i się rozeszli do domów.

Do Ibelinu naprzeciwko Bagoto natomiast przybyli Montix oraz Pyro. Postanowili zrobić porządek w magazynie, nie mieli ochoty spać podczas księżyca w pełni. Pyro otworzył kufer z miksturami.
-Fuj! Ale tu śmierdzi! Kiedy tu ostatnio ktoś sprzątał?!
Montix grzebał w zbrojach.
-Pewnie od bitwy z Bagoto nic nie było ruszane.
-Czuję! Co byś powiedział na to, żeby Unia z Przymierzem zawarli sojusz?
Mateusz, czyli Montix, zaskoczony obrócił się do kolegi.
-To niemożliwe. Krzysztof w życiu nie zawrze z nami sojuszu. Może Zuzka tak, ale on nigdy.
-No to trzeba do niej zagadać! Wy się kiedyś lubiliście bardzo, może spróbujesz?
Chłopak się zamyślił i zamknął kufer.
-No w sumie wyjdzie to na naszą korzyść.
-Bingo. Trzeba to obgadać na Radzie. A te mikstury wypieprzyć bo więcej złego pewnie narobią niż dobrego.

Zaśmiali się i wyrzucili zawartość kufra do zsypu.