Krzysztof cichaczem
podjechał pod dom Klaudii i zapukał do drzwi.
-O!
Krzysztof! Wejdź proszę, co Cię tu sprowadza?
-Trzeba
znaleźć chłopaka dla Zuzy.
Klaudia omal nie
oblała się wodą ze zdziwienia nastawiając czajnik.
-Co?
Dlaczego?
-Jest
z tym zombie i...
-Jakim
zombie??
I Papież
wytłumaczył wszystko Klaudii, a ta słuchała z oczami wielkimi jak
kurze jaja.
-A
to historia. Ja wiedziałam, że ona niezbyt ma szczęście do
facetów ale... z jednej strony przegięcie. Ale skoro się
kochają...
Krzysztof trzasnął
dłońmi o stół.
-Nie
mogą! To jest umarły! Potwór! On nie ma uczuć!
Neesta nasypała do
kubków kakao.
-Najwyraźniej
ma. Chyba, że...
-...
ma jakiś interes. Jak ostatnio.
Dziewczyna zamyśliła
się podczas gdy Krzysztof słodził brązowy napój.
-To
kto by był według Ciebie idealny dla niej?
-Montix.
-Co??
Przecież oni się nienawidzą. Chociaż ostatnio się tolerują no
ale ja bym na nic więcej nie liczyła.
Krzysztof uśmiechnął
się delikatnie.
-Tolerancja
to dopiero pierwszy krok a nie ostatni.
W Tesserze panował ruch: przygotowania do jutrzejszych zawodów. Kuba postanowił potrenować na La Bombie, Juleczqa na swojej Daisy a Zuza, Maciej i Klaudia, która doszła w międzyczasie pakowali sprzęt. Klaudia z Zuzą poszły do magazynu po ochraniacze. Tam nadal stał Nikodem. Uśmiechnął się promiennie na widok Zuzy, która odwzajemniła uśmiech. Klaudia natomiast stanęła w miejscu jak wryta.
-Czyli
to prawda!
Nikodem spojrzał na
nią pytająco.
-Co
jest prawdą?
-No,
że wy jesteście razem!
Z uśmiechem
przytaknął i objął Zuzę. Neesta ze stanu szoku przeszła do
radości.
-Wreszcie
sobie chłopaka znalazłaś! Ale do rzeczy, musimy znaleźć te
ochraniacze dla Rollinga.
-Racja.
Nikodem, będziesz wieczorem u mnie?
Potwierdził,
pocałował Zuzę i uciekł. Klaudia pokręciła głową.
-Nono.
Zuza jedynie się
uśmiechnęła i zaczęła grzebać po skrzyniach.
-Patrz!
Te zielone będą dobre.
Na dworze Kuba brał Bombę na myjkę, obok postanowił Gierka przemyć Maciej.
-I
jak trening?
Kuba wziął do ręki
gąbkę i delikatnie przyłożył do mokrej karej klaczy.
-Szła
bardzo ładnie, liczę na dobre wyniki. A Ty kiedy trenowałeś
ostatnio?
-No
w tym tygodniu na pewno.
Zaśmiali się. Po
chwili ciszy zagaił Kuba.
-Słyszałeś
o powrocie Horo? Tworzy Japonię na rzymskim Asgardzie.
-Słyszałem,
Papież chce mnie tam wysłać...
-Jak
to? Opuścisz Bagoto?
Maciej westchnął
smutno.
-Służba
nie drużba. Trzeba jechać jak góra każe... Zobaczę jak tam
wygląda.
-Szkoda...
Mógł jechać Filip na przykład.
Zaśmiali się,
jednak smutny nastrój pozostał.
Gdy wszyscy byli gotowi na wyjazd na zawody już było ciemno. Ekipa wszystko spakowała do skrzyń, konie zostały zabezpieczone przed ubrudzeniem się w ostatniej chwili i wszyscy poszli spać. Oprócz Zuzy, która tym razem pamiętała o wizycie. Wykąpała się, zmieniła ubranie ze stajennego w przydomowe. Poszła do kuchni i przygotowała coś dobrego. Pozostało jedynie czekać. Jednak niekoniecznie długo, bo po kwadransie zjawił się Nikodem we własnej osobie. Jak zwykle przemknął się jaskiniami i otwarł sekretne drzwi od strony kuchni. Jak tylko wszedł i wypatrzył Zuzę od razu się uśmiechnął szerzej i delikatnie przytulił.
-Witaj
ponownie.
-Ty
również.
Usiedli na krzesłach
i Nikodem zaczął rozmowę.
-Nie
masz pojęcia jak się stęskniłem.
-Ja
również. Rozum mi podpowiadał, żeby wspomnienie o nas wyrzucić,
ale nie serce.
-Mi
serce ani rozum nie miały jak podpowiadać.
Zaśmiali się obaj.
-Gdybyś
miał do wyboru: życie albo bycie ze mną, co byś wybrał?
Nikodem się głęboko
zamyślił.
-Życie.
Potem bym odnalazł Ciebie. Nie lubię poddawać się tak szybko
losowi i chcę brać jak najwięcej.
-Właśnie
widzę.
W atmosferze rozmów
siedzieli do północy po czym Nikodem pobiegł do siebie trzymając
w ręku zaproszenie na zawody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz