Rano w Bagoto zapiał
kogut. Obudziło to Adama. Kacper oczywiście spał jak zabity.
Chłopaka zdziwiło to, że się obudził przed współlokatorem, ale
wziął szybki prysznic, ubrał się i wybrał na spacer po wsi
zostawiając Kacprowi notatkę na stole. Na rynku panowała cisza,
jedynie kogut spacerował z swoimi kurami centralnie pośrodku placu.
Wszystko było pozamykane. Chłopak szedł sobie główną ulicą i
napawał się ciszą jaka panuje. Usłyszał jednak, że nie jest
sam. Trzasnęły drzwi od domu Zuzy. Ta miała w ręku sakwy,
widocznie wybierała się konno w teren. Zauważyła Adama jak tylko
zamknęła drzwi.
-Hej!
Myślałam, że wszyscy jeszcze śpią i zdołam wyskoczyć w plener
na godzinkę. Kacper już wstał?
Adam pokręcił
przecząco głową.
-Jeszcze
śpi. Jedziesz konno? Chętnie bym pojechał pozwiedzać okolice
jeśli to nie przeszkoda.
Sołtys zastanowiła
się chwilę.
-W
sumie... to chodź.
Chwyciła
zaskoczonego chłopaka za rękę i pobiegła do stajen.
Gdy tylko otwarła
drzwi stajni konie wystawiły łby nad drzwiczkami boksów i
parsknęły. Zuza wciągnęła nosem zapach stajni. Odwróciła się
do Adama.
-Jeździłeś
kiedyś?
-Oprowadzanka
na kucyku dookoła domu się liczy?
-No
niezbyt.
Przeszli się wzdłuż
stajni. W oko chłopaka wpadł jeden z rumaków. Podszedł do
wysokiej karej klaczy i pogłaskał ja po chrapach. Odwdzięczyła mu
się parsknięciem.
-Jak
ma na imię?
-Tak
jak widać na tabliczce, Black Celebration. Jedna z naszych klaczy
wyścigowych. Nie wiem, czy chcę byś na niej jechał...
-Ale
ja wiem! Gdzie mam szukać sprzętu?
Dziewczyna pokręciła
głową z uśmiechem i poszła do siodlarni. Adam podążył za nią.
Gdy powiesili
siodło, ogłowie i worek ze szczotkami przy płocie, poszli po
klacz. Black jak to z końmi rasy angielskiej bywa była nerwowa.
Niezbyt chciała być prowadzona na uwiązie przez Zuzę. Została
przywiązana do płotu i zaczęła się nauka czyszczenia.
-Popatrz.
Na początku bierzesz te dwie szczotki. Musisz rozczyścić sklejone
błotem kępki sierści a potem wyeliminować najwięcej kurzu jak
się da tą szczotką. Ogarniasz?
Jednak bezradny
wzrok chłopaka jej odpowiedział na to pytanie. I nie było to
potwierdzenie. Westchnęła i wzięła szczotki by zademonstrować.
Po chwili Adam położył swoje ręce na jej i razem posuwistymi
ruchami czyścili klacz.
-Widzisz?
To łatwe, spróbuj sam, a ja jej wyczyszczę kopyta.
Zakładaniem siodła
i ogłowia już zajęła się dziewczyna, bo gdyby Adam miał się
uczyć to zajęłoby stulecia. Black nie miała ochoty na takie
rzeczy. Poszli na halę.
Jazda przebiegła
spokojnie. Black posłusznie reagowała na polecenia, a Adam był
zdolnym uczniem. Zsiadł i pogłaskał klacz po chrapach.
-Jej
dam marchewkę, a jak mogę się odwdzięczyć instruktorce?
Zuzix spuściła
głowę w dół i się zarumieniła. Adam zdecydowanie lubił ją
wprawiać w zakłopotanie.
-No
nie wiem no... W obejściu pomoc się przyda zawsze...
Uśmiechnął się i
ją przytulił. Kara klacz nie chciała się przyglądać tej scenie
i szarpnęła głową. Dziewczyna delikatnie wyrwała się z objęć.
-Mamy
konia do odprowadzenia.
Adam się uśmiechnął
i poszedł za Zuzą i Black.
W międzyczasie
Kacper postanowił wstać. Usłyszał na rynku tętent kopyt. Oto
przyjechał Kuba! Chłopak wziął poranny prysznic, ubrał się i
wyszedł na ganek.
-Hej,czego
tu szukasz?
Kuba obrócił się
w kierunku głosu.
-Jest
tu Zuzka może? Mam dla niej wiadomość.
Pytany rozejrzał
się.
-Nie
jestem pewien, może będzie w stajni? Pewnie oprowadza Adama. If you
know what i mean!
Kuba się zaśmiał
i zostawił śmiejącego się Kacpra w tyle.
-Zuzka! Zuzka!
Kardynał zsiadł z
konia, przywiązał do słupka i poszedł szukać dziewczyny. Wpadli
na siebie w siodlarni.
-Hej
Kuba! Co jest?
-Najnowsze
newsy. Papież wycofuje się z polityki.
Zuza spojrzała na
list. W tym momencie przyszedł Adam. Spojrzał jej przez ramię.
-Co
to dla nas oznacza?
Kuba podniósł
głowę znad listu.
-Szansę
na wolność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz