piątek, 21 sierpnia 2015

1.6 Ostatki pokoju

Na zewnątrz w dalszym ciągu czekały konie. -Krzysztof, rozsiodłaj konie poproszę. Otrzymała cios w tył głowy. -PAPIEŻOWI SIĘ NIE ROZKAZUJE. Skrzywiła się i spojrzała do tyłu, gdzie szedł jej ukochany. Miał głowę zwieszoną w dół, był prowadzony przez Underlaya. Dziewczynę prowadził MegaMontix, tyły eskortował DerFurher a zawiedziony Papież szedł przodem. Z wysokości mostu kolejowego na wszystko patrzał Kuba. Zrobił w ich kierunku znak krzyża i pobiegł na salę sądową. Kiedy zostali doprowadzeni, zamknięto Nikodema w izolowanym pomieszczeniu, za to dziewczyna w kajdankach usiadła na ławie oskarżonych. Rozprawę prowadził Bartosz. Jednak kiedy miało się zacząć... -Drogi kardynale, nie sądzisz, że tak szybko zrobiona rozprawa pozbawienie oskarżonych obrońców i brak świadków to chrześcijańsko? -Oni też się nie zachowali chrześcijańsko. -Ja bym w ogóle umorzył to postępowanie. Kardynał walnął się po kolanie. -CESARZ POWINNA BYĆ PRZYKŁADEM! RZĄDAMY NOWEGO CESARZA! -Kto nim ma być? -Najlepszym kandydatem byłby MegaMontix. Wywołany uśmiechnął się i dumnie stanął na baczność stukając podkutym butem. Na salę wbiegł Paweł, który słyszał hałas, kiedy wypoczywał przy fontannie przy Rzymie. -HAŃBA! MORDERCA NIE NADAJE SIĘ NA CESARZA! -Puszczalska tym bardziej! Nikodem się zaczerwienił ze złości na uwagę Łukasza. -W tym łóżku nic się nie działo, ona się bała. -Chyba ciebie. -No chyba ciebie. I wszyscy zaczęli się wyzywać. W końcu Papież walnął ręką o stół. -CISZA! Wierzę potworowi, ale jeśli następny raz taka sytuacja będzie miała miejsce w Rzymie zostaniecie obaj skazani na areszt albo wygnanie. Nikodem wzniósł głowę do nieba i wypuścił powietrze z ulga, Zuzka zamknęła oczy. Zombiego wypuszczono, dziewczynę rozkuto i pobiegli pod szpital. Tam wzięli konie, Little Rainbow prowadziła za nimi bryczkę aż do Bagoto. Tam zostały rozsiodłane i wypuszczone na pastwisko. Zmęczona para usiadła na trawie. -Tutaj możemy robić co chcemy. Co robimy? -Zapomniałam czekoladek. -Możemy poszaleć bez czekoladek. Pocałował ją, ona jego i tak się wili w śmiechu po trawie obijając się o płoty i mury.
W Rzymie trwały przygotowania do popołudniowej mszy popielcowej. Popiół leżał już przykryty, żeby nie odleciał, nowy obrus na ołtarz założony. Kardynał DerFurher oraz kardynał Herobrine wraz z Papieżem patrzyli na efekt prac. W tym roku miał się odbyć w starym kościele rzymskim. Kuba klasnął w dłonie. -Wszystko git. Kiedy zaczynamy? -Za godzinę. Pierwszy przyszedł Szymon, rozejrzał się, stwierdził, że „ja pierniczę, jak fajnie” i usiadł. Potem przybiegła Zuza i Nikodem, którego dosłownie wciągnęła. Miała na sobie wciąż poszarpaną suknię oraz zapleciony warkocz związany wstążką. Nikodem chciał poczekać na zewnątrz, ale nie pozwoliła mu. Później dołączyli Paweł, Konik oraz paru innych drobniejszych mieszkańców.
Po mszy wszyscy się rozchodzili do swoich domów. W Bagoto Zuzix się wykąpała i przebrała w piżamę. Nikodem zajrzał do niej cały mokry, w swojej norze nie miał ręcznika. Uśmiechnęła się na widok jego mokrych włosów. Położyła się do łóżka. Nikodem do niej podszedł z szalonym śmiechem na twarzy gotowy do ewentualnych łaskotek. -Nie rób, źle się czuję. -No jak to... -Sama nie wiem. Może za dużo się ostatnio działo. Wpadniesz jutro? -Zawsze i wszędzie. Pocałował ją w czoło i poszedł tunelami do siebie. I zasnęła.
Daremne były jednak próby odespania paru nocy. Zadzwonił telefon, odebrała. -Hej! Tu Emilia! Miałabyś może czas na jazdę? Dziewczyna spojrzała na zegarek, była godzina dwunasta, spała tylko dwie godziny. -Ta, pojaw się za godzinę. -Mogę z Sancho? -Obojętnie. Rozłączyła się. Poszła na dół do łazienki i zamoczyła twarz w umywalce z zimną wodą. -Bulghnulg. Ahh... Obmyła twarz i się przebrała w strój jeździecki. Przed lustrem ściągnęła jeszcze w dół kanty fraka i zrobiła poważną minę. Kasku nie musiała brać, ma go w stajni. W bramie widziała już Emilię na tarantowatym koniu. Uśmiechnęła się i zaprosiła na halę. Koń był rozgrzany, także instruktorka zajęła miejsce na trybunach i wydawała polecenia i dawała uwagi. Koń szedł ładnie, jazda była udana. Cesarz się uśmiechnęła, Emilia się do niej obróciła. -Czemu się tak dziwnie uśmiechasz? -Moje życie zaczęło się układać. -Co się stało? -Dużo dobrego, po prostu. Emilia uśmiechnęła i poprosiła o otwarcie drzwi. Zuzka jej otworzyła i poszła siodłać konia dla siebie.
W drzwi zakrystii w Rzymie ktoś zapukał. Był to DerFurher, Krzysztof mu otworzył. Za nim weszli Underlay i MegaMontix. -To nie jest sprawa do obgadywania w świętym miejscu, chodźmy do magazynu. Papież spojrzał na Underlaya. -Nie wpuszczę zabójcy mojego psa do miejsca jego zgonu. Już tam raz był. Zapraszam was zatem na arenę bitewną. Trzyosobowy sznureczek podreptał jednak w kierunku lochów. Usiedli w strażnicy. Zaczął Furher. -To dobry moment by zaatakować Bagoto. Zuza jest zaślepiona szczęściem i tymi swoimi końmi. Montix i Underlay wymienili rozbawione spojrzenia, Krzysztof natomiast popatrzał się na sufit. -Chcecie... zaatakować... w pełni chrześcijańskie państwo, właściwie to wieś, która nic wam nie zrobiła. Underlay przewrócił oczami. -Niedługo zmusi nas wszystkich do wyznawania jakiś prozwierzęcych religii, lub nawet satanizmu! Widziałem z kim chodzi po Bagoto! Krzysztof westchnął i spojrzał na wciąż rozbawionego MegaMontixa. -To jest nasza cesarz, stoi wyżej od was. Wiecie, że to jest szarganie imienia bliźniego? -Przestań ją bronić! Montix wstał. -Ona jest gotowa nas powiesić jeśli zranimy chociaż jej jakiegoś małego kucyka! -I ma słuszność. Ja także mam ochotę powiesić zabójcę mojego psa. Spojrzał groźnie na Underlaya. -A teraz idźcie i niech żadne głupie pomysły nie wpadają wam do głowy. Goście wyszli, kiedy przybiegł Herobrine. -Po co tu byli? -Reklama szamponu do mycia kół zębatych. Co cię tu sprowadza? -Bagoto. Płonie. Zauważyli jedynie błysk w oku odwróconego w ich stronę MegaMontixa.
Kiedy tylko Zuzix przejechała bramy stajni Tessera zobaczyła języki ognia trawiące jej miasto. Każdy budynek był podpalony. Otworzyła usta. Zsiadła z Anomalys i wzięła stojące przy wyjeździe wiadro. Odpięła popręg klaczy i zrzuciła siodło, odpięła ogłowie i założyła ekspresem kantar wydając gorączkowe polecenie pójścia do boksu i pilnowania dobytku. -Może mnie nie rozumiesz według innych, ale ja w to wierzę. Wierzę w ciebie Ano, musimy grać duetem. Klacz parsknęła i rzuciła się w kierunku stajen. Dziewczyna natomiast pobiegła gasić miasto wodą. Przybiegł Kuba z Krzysztofem, który złapał się za głowę. Również zaczęli gasić, lecz domu cesarz nie dało się uratować, podobnie jak przystani rybackiej oraz kościoła. Dziewczyna ze łzami w oczach przykucnęła u spopielonego progu swojego domu. Herobrine położył jej rękę na ramieniu, lecz ona odrzuciła ją energicznie. Bez słowa pobiegła w kierunku stajen, Kuba chciał za nią pobiec, ale Krzysztof go zatrzymał. -Niech odreaguje, przejdzie jej za góra dwa dni.
Zbiegła w jaskinie, zapukała do drzwi Nikodema. Ten otworzył i zobaczył jej załzawioną twarz. -Co się stało?? Wejdź... Usiadła na materacu i oparła o zimną ścianę groty. -Co się stało Zuzia? -Spalili mi.... dom... kościół.... przystań.... -Kto? -Nie wiem. Ale mam podejrzenia co do MegaMontixa i Underlaya. Mogę zostać u ciebie na jakiś czas? -Możesz nawet na zawsze. Dziewczyna się rozejrzała po pomieszczeniu. Zostanie tu minimum tydzień. -A.... gdzie bym mogła spać? -Mam jedynie materac, damy radę we dwójkę, będzie w sumie milej niż osobno. Uśmiechnął się do niej i przysiadł. -Pamiętasz? -Tak. Przysunął się i objął ją ramieniem. Obrócił się do niej i odgarnął grzywkę. Znalazł pod nią jeszcze odrobinę załzawione oczy. Nawet nie poczuł jak dziewczyna się do niego mocno przytuliła. -Chyba nie chcesz pachnieć śmiercią jak ja? -Chyba tego właśnie chcę. -Herbaty?
-A ja ci mówię, że jej nie przejdzie. Jak strzela focha to na długo. -Zobaczymy ją najdalej na niedzielnej mszy. Duchowni: Herobrine oraz Papież szli z powrotem do Rzymu zrobić dekoracje na Wielki Post. Na ołtarzu bazyliki zobaczyli miecz. Kuba się rozejrzał. -Ktokolwiek go tu zostawił ja bym go jednak odłożył do magazynu... W chwili kiedy Papież chwycił broń uruchomiła się zapadka i Krzysztof z Herobrine zostali zalani lawą, na szczęście zdążyła ich tylko oparzyć minimalnie. Pobiegli do zakrystii przemyć rany, gdy zobaczyli na stole pismo związane czarną wstążką. Papież obejrzał i otworzył nie zważając na rany.
Mamy zaszczyt wypowiedzieć wojnę cesarstwu Bagoto
oraz jego sojusznikom.
Ci, co odmówili nam pomocy
niech spodziewają się również ataku.
Underlay9, DerFurher, MegaMontix

-SKANDAL! -Co się stało? -Zobacz sam. Herobrine przeczytał wypowiedzenie wojny i zrobił wielkie oczy. -Jeśli podpisali się we trzech to... za trzy dni będzie atak... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz