Na zewnątrz w
dalszym ciągu czekały konie. -Krzysztof, rozsiodłaj konie
poproszę. Otrzymała cios w tył głowy. -PAPIEŻOWI SIĘ NIE
ROZKAZUJE. Skrzywiła się i spojrzała do tyłu, gdzie szedł
jej ukochany. Miał głowę zwieszoną w dół, był prowadzony przez
Underlaya. Dziewczynę prowadził MegaMontix, tyły eskortował
DerFurher a zawiedziony Papież szedł przodem. Z wysokości mostu
kolejowego na wszystko patrzał Kuba. Zrobił w ich kierunku znak
krzyża i pobiegł na salę sądową. Kiedy zostali doprowadzeni,
zamknięto Nikodema w izolowanym pomieszczeniu, za to dziewczyna w
kajdankach usiadła na ławie oskarżonych. Rozprawę prowadził
Bartosz. Jednak kiedy miało się zacząć... -Drogi kardynale,
nie sądzisz, że tak szybko zrobiona rozprawa pozbawienie
oskarżonych obrońców i brak świadków to chrześcijańsko? -Oni
też się nie zachowali chrześcijańsko. -Ja bym w ogóle umorzył
to postępowanie. Kardynał walnął się po kolanie. -CESARZ
POWINNA BYĆ PRZYKŁADEM! RZĄDAMY NOWEGO CESARZA! -Kto nim ma być?
-Najlepszym kandydatem byłby MegaMontix. Wywołany uśmiechnął
się i dumnie stanął na baczność stukając podkutym butem. Na
salę wbiegł Paweł, który słyszał hałas, kiedy wypoczywał przy
fontannie przy Rzymie. -HAŃBA! MORDERCA NIE NADAJE SIĘ NA
CESARZA! -Puszczalska tym bardziej! Nikodem się zaczerwienił ze
złości na uwagę Łukasza. -W tym łóżku nic się nie działo,
ona się bała. -Chyba ciebie. -No chyba ciebie. I wszyscy
zaczęli się wyzywać. W końcu Papież walnął ręką o stół.
-CISZA! Wierzę potworowi, ale jeśli następny raz taka sytuacja
będzie miała miejsce w Rzymie zostaniecie obaj skazani na areszt
albo wygnanie. Nikodem wzniósł głowę do nieba i wypuścił
powietrze z ulga, Zuzka zamknęła oczy. Zombiego wypuszczono,
dziewczynę rozkuto i pobiegli pod szpital. Tam wzięli konie, Little
Rainbow prowadziła za nimi bryczkę aż do Bagoto. Tam zostały
rozsiodłane i wypuszczone na pastwisko. Zmęczona para usiadła na
trawie. -Tutaj możemy robić co chcemy. Co robimy? -Zapomniałam
czekoladek. -Możemy poszaleć bez czekoladek. Pocałował ją,
ona jego i tak się wili w śmiechu po trawie obijając się o płoty
i mury.
W Rzymie trwały
przygotowania do popołudniowej mszy popielcowej. Popiół leżał
już przykryty, żeby nie odleciał, nowy obrus na ołtarz założony.
Kardynał DerFurher oraz kardynał Herobrine wraz z Papieżem
patrzyli na efekt prac. W tym roku miał się odbyć w starym
kościele rzymskim. Kuba klasnął w dłonie. -Wszystko git. Kiedy
zaczynamy? -Za godzinę. Pierwszy przyszedł Szymon, rozejrzał
się, stwierdził, że „ja pierniczę, jak fajnie” i usiadł.
Potem przybiegła Zuza i Nikodem, którego dosłownie wciągnęła.
Miała na sobie wciąż poszarpaną suknię oraz zapleciony warkocz
związany wstążką. Nikodem chciał poczekać na zewnątrz, ale nie
pozwoliła mu. Później dołączyli Paweł, Konik oraz paru innych
drobniejszych mieszkańców.
Po mszy wszyscy się
rozchodzili do swoich domów. W Bagoto Zuzix się wykąpała i
przebrała w piżamę. Nikodem zajrzał do niej cały mokry, w swojej
norze nie miał ręcznika. Uśmiechnęła się na widok jego mokrych
włosów. Położyła się do łóżka. Nikodem do niej podszedł z
szalonym śmiechem na twarzy gotowy do ewentualnych łaskotek. -Nie
rób, źle się czuję. -No jak to... -Sama nie wiem. Może za dużo
się ostatnio działo. Wpadniesz jutro? -Zawsze i wszędzie.
Pocałował ją w czoło i poszedł tunelami do siebie. I
zasnęła.
Daremne były
jednak próby odespania paru nocy. Zadzwonił telefon, odebrała.
-Hej! Tu Emilia! Miałabyś może czas na jazdę? Dziewczyna
spojrzała na zegarek, była godzina dwunasta, spała tylko dwie
godziny. -Ta, pojaw się za godzinę. -Mogę z Sancho? -Obojętnie.
Rozłączyła się. Poszła na dół do łazienki i zamoczyła
twarz w umywalce z zimną wodą. -Bulghnulg. Ahh... Obmyła
twarz i się przebrała w strój jeździecki. Przed lustrem ściągnęła
jeszcze w dół kanty fraka i zrobiła poważną minę. Kasku nie
musiała brać, ma go w stajni. W bramie widziała już Emilię na
tarantowatym koniu. Uśmiechnęła się i zaprosiła na halę. Koń
był rozgrzany, także instruktorka zajęła miejsce na trybunach i
wydawała polecenia i dawała uwagi. Koń szedł ładnie, jazda była
udana. Cesarz się uśmiechnęła, Emilia się do niej obróciła.
-Czemu się tak dziwnie uśmiechasz? -Moje życie zaczęło się
układać. -Co się stało? -Dużo dobrego, po prostu. Emilia
uśmiechnęła i poprosiła o otwarcie drzwi. Zuzka jej otworzyła i
poszła siodłać konia dla siebie.
W drzwi zakrystii w
Rzymie ktoś zapukał. Był to DerFurher, Krzysztof mu otworzył. Za
nim weszli Underlay i MegaMontix. -To nie jest sprawa do
obgadywania w świętym miejscu, chodźmy do magazynu. Papież
spojrzał na Underlaya. -Nie wpuszczę zabójcy mojego psa do
miejsca jego zgonu. Już tam raz był. Zapraszam was zatem na arenę
bitewną. Trzyosobowy sznureczek podreptał jednak w kierunku
lochów. Usiedli w strażnicy. Zaczął Furher. -To dobry moment
by zaatakować Bagoto. Zuza jest zaślepiona szczęściem i tymi
swoimi końmi. Montix i Underlay wymienili rozbawione spojrzenia,
Krzysztof natomiast popatrzał się na sufit. -Chcecie...
zaatakować... w pełni chrześcijańskie państwo, właściwie to
wieś, która nic wam nie zrobiła. Underlay przewrócił oczami.
-Niedługo zmusi nas wszystkich do wyznawania jakiś
prozwierzęcych religii, lub nawet satanizmu! Widziałem z kim chodzi
po Bagoto! Krzysztof westchnął i spojrzał na wciąż
rozbawionego MegaMontixa. -To jest nasza cesarz, stoi wyżej od
was. Wiecie, że to jest szarganie imienia bliźniego? -Przestań ją
bronić! Montix wstał. -Ona jest gotowa nas powiesić jeśli
zranimy chociaż jej jakiegoś małego kucyka! -I ma słuszność. Ja
także mam ochotę powiesić zabójcę mojego psa. Spojrzał
groźnie na Underlaya. -A teraz idźcie i niech żadne głupie
pomysły nie wpadają wam do głowy. Goście wyszli, kiedy
przybiegł Herobrine. -Po co tu byli? -Reklama szamponu do mycia
kół zębatych. Co cię tu sprowadza? -Bagoto. Płonie. Zauważyli
jedynie błysk w oku odwróconego w ich stronę MegaMontixa.
Kiedy tylko Zuzix
przejechała bramy stajni Tessera zobaczyła języki ognia trawiące
jej miasto. Każdy budynek był podpalony. Otworzyła usta. Zsiadła
z Anomalys i wzięła stojące przy wyjeździe wiadro. Odpięła
popręg klaczy i zrzuciła siodło, odpięła ogłowie i założyła
ekspresem kantar wydając gorączkowe polecenie pójścia do boksu i
pilnowania dobytku. -Może mnie nie rozumiesz według innych, ale
ja w to wierzę. Wierzę w ciebie Ano, musimy grać duetem. Klacz
parsknęła i rzuciła się w kierunku stajen. Dziewczyna natomiast
pobiegła gasić miasto wodą. Przybiegł Kuba z Krzysztofem, który
złapał się za głowę. Również zaczęli gasić, lecz domu cesarz
nie dało się uratować, podobnie jak przystani rybackiej oraz
kościoła. Dziewczyna ze łzami w oczach przykucnęła u
spopielonego progu swojego domu. Herobrine położył jej rękę na
ramieniu, lecz ona odrzuciła ją energicznie. Bez słowa pobiegła w
kierunku stajen, Kuba chciał za nią pobiec, ale Krzysztof go
zatrzymał. -Niech odreaguje, przejdzie jej za góra dwa dni.
Zbiegła w
jaskinie, zapukała do drzwi Nikodema. Ten otworzył i zobaczył jej
załzawioną twarz. -Co się stało?? Wejdź... Usiadła na
materacu i oparła o zimną ścianę groty. -Co się stało Zuzia?
-Spalili mi.... dom... kościół.... przystań.... -Kto? -Nie wiem.
Ale mam podejrzenia co do MegaMontixa i Underlaya. Mogę zostać u
ciebie na jakiś czas? -Możesz nawet na zawsze. Dziewczyna się
rozejrzała po pomieszczeniu. Zostanie tu minimum tydzień. -A....
gdzie bym mogła spać? -Mam jedynie materac, damy radę we dwójkę,
będzie w sumie milej niż osobno. Uśmiechnął się do niej i
przysiadł. -Pamiętasz? -Tak. Przysunął się i objął ją
ramieniem. Obrócił się do niej i odgarnął grzywkę. Znalazł pod
nią jeszcze odrobinę załzawione oczy. Nawet nie poczuł jak
dziewczyna się do niego mocno przytuliła. -Chyba nie chcesz
pachnieć śmiercią jak ja? -Chyba tego właśnie chcę. -Herbaty?
-A
ja ci mówię, że jej nie przejdzie. Jak strzela focha to na długo.
-Zobaczymy ją najdalej na niedzielnej mszy. Duchowni:
Herobrine oraz Papież szli z powrotem do Rzymu zrobić dekoracje na
Wielki Post. Na ołtarzu bazyliki zobaczyli miecz. Kuba się
rozejrzał. -Ktokolwiek go tu zostawił ja bym go jednak
odłożył do magazynu... W
chwili kiedy Papież chwycił broń uruchomiła się zapadka i
Krzysztof z Herobrine zostali zalani lawą, na szczęście zdążyła
ich tylko oparzyć minimalnie. Pobiegli do zakrystii przemyć rany,
gdy zobaczyli na stole pismo związane czarną wstążką. Papież
obejrzał i otworzył nie zważając na rany.
Mamy
zaszczyt wypowiedzieć wojnę cesarstwu Bagoto
oraz
jego sojusznikom.
Ci,
co odmówili nam pomocy
niech
spodziewają się również ataku.
Underlay9,
DerFurher, MegaMontix
-SKANDAL! -Co się
stało? -Zobacz sam. Herobrine przeczytał wypowiedzenie wojny i
zrobił wielkie oczy. -Jeśli podpisali się we trzech to... za
trzy dni będzie atak...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz